OKiedyś, jeszcze za czasów poprzednich studiów (trwających całe pół roku), gdy z fotografią miałem do czynienia tylko jak ktoś pożyczył mi aparat, najbardziej uwielbianym przeze mnie programem komputerowym był Photoshop. Można powiedzieć, że miałem dzięki temu namiastkę fotografii bez fotografii. Poza tym, używając go siedziałem pół na pół w sztuce i informatyce - dwóch bliskich mi zagadnieniach. Oczywiście brak aparatu skutkował brakiem zdjęć do obróbki a to z kolei powodowało, że używałem go do tworzenia grafik i wszelkich abstrakcji korzystając z własnej wyobraźni oraz przede wszystkim z licznych tutoriali. W trakcie trwania studiów poznałem jednak pewnego Jacka, magika od grafiki 3D i w tempie ekspresowym zapragnąłem przerzucić się z Photoshopa, na Blendera. Aby nie przytaczać tu mało interesującej historii moich wzlotów i upadków w tej dziedzinie ograniczę się tylko do stwierdzenia, że w zasadzie wzlotów nie miałem żadnych. Było wiele prób i wszystkie kończyły się fiaskiem. O programie przypomniałem sobie parę dni temu. Jako, że nauki na uczelni mam teraz sporo, to zgodnie z zasadą "wszystko jest lepsze od nauki" uznałem, że to najlepszy czas na naukę modelowania 3D. Tym razem, zamiast brać się od du... od tej drugiej strony postanowiłem, że zacznę od pokornego oglądania i czytania tutoriali.
Z blendea korzystam już prawie tydzień, a to jak na razie jest mój zdecydowany rekord. Do tego, zamiast się zniechęcić, mam ochotę na więcej. Oczywiście nie ma mowy, żebym zaczął to robić na poważnie. Do modelowania 3D, szczególnie z pamięci trzeba mieć jednak oprócz techniki trochę talentu, którgo ja niestety nie posiadam. Jest jenak bardzo możliwe, że od tej pory będą się tu pojawiały jakieś proste, a z czasem bardziej skomplikowane wypociny. Dopóki nie przejdzie mi pierwsza fala zapału :)
Na początek, pierwszy wykonany model. Na usprawiedliwienie dodam, że całkowicie z pamięci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz